W poprzedni wpisie zaczęłam opisywać swój wyjazd nad morze w trakcie majówki, ale wyszedł dość długi, więc postanowiłam podzielić go na części. Drugi dzień pobytu zaczęłyśmy do zwiedzania Koszalina, w którym miałyśmy nocleg. Miasto średnio mi się spodobało, ale znalazłam kilka ciekawych obiektów.
Na początek kilka budynków sakralnych:
Kościół św. Józefa Oblubieńca z 1869 roku
Kaplica św. Gertrudy z 1383 roku
Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy wybudowana w latach 1998-2006
Największe wrażenie zrobił na mnie dach świątyni, który był widoczny z daleka i przyciągał turystów.
A teraz pozostałe budynki:
Dawny Zespół Młyna Miejskiego, obecnie siedziba Muzeum w Koszalinie
Neogotycki budynek polikliniki
I murale miejskie:
Po krótkim spacerze po Koszalinie, przyszedł czas na wycieczkę nad jezioro Jamno. Dojechałyśmy tam autobusem miejskim nr 6. Końcowy przystanek znajdował się na osiedlu Jamno-Łabusz, na które składają się dwie wsie Jamno i Łabusz przyłączone do Koszalina w 2010 roku. Zabudowania na tym terenie mnie zaskoczyły, ponieważ nie spodziewałam się, że w niewielkiej odległości od morza można zobaczyć widoki niczym ze starych filmów.
Od przystanku trzeba było podejść jeszcze ok. 1 km, aby dotrzeć do przystani nad jeziorem, przy której zostałyśmy powitane chlebem 🙂
W sezonie letnim kursuje tam tramwaj wodny „Koszałek”, którym możemy się dostać do Unieścia, a następnie do Mielna. Niestety początek maja to za wcześnie na rejs po jeziorze, więc musiałyśmy wrócić autobusem miejskim do Koszalina, a następnie jechać busem do Mielna. W tej miejscowości, która w sezonie tętni życiem, głównie siedziałyśmy na plaży i spacerowałyśmy uliczkami.
W trakcie spaceru dotarłyśmy do słynnego Piernikowego Domu do Góry Nogami. Niestety, był zamknięty i mogłyśmy go tylko podziwiać z zewnątrz.
Mielno kojarzy się głównie z imprezami, ale na początku maja jest tam wyjątkowo spokojnie. W czasie naszego pobytu większość lokali była zamknięta, więc trudno było nawet znaleźć odpowiednie miejsce na obiad, w końcu udało nam się wybrać jakąś restaurację. Jednak w sezonie letnim jest na pewno większy wybór. Mimo tego, pobyt w Mielnie wspominam dobrze – chociaż wiało i nie było zbyt ciepło to jednak można była posiedzieć na plaży i oddychać morskim powietrzem. Czas minął nam tak szybko, że mogłyśmy podziwiać nawet zachód słońca.
Następnie wróciłyśmy do Koszalina, żeby się wyspać, bo rano wybierałyśmy się do Trójmiasta. Poza sezonem z Koszalina do Mielna można dojechać busem, który kursuje aż do 23.30. Natomiast, w sezonie jest więcej możliwości – szynobus oraz rejs przez jezioro Jamno.
W kolejnym poście opiszę ostatni dzień pobytu nasz morzem oraz zamieszczę krótkie podsumowanie.
Zobacz też:
http://zusmiechemprzezswiat.pl/2017/05/04/nadmorska-przygoda/
http://zusmiechemprzezswiat.pl/2017/05/07/nadmorska-przygoda-cz-iii/
intersujacy artykuł miło sie go czyta gdy za oknem śnieg i zimno. Fajnie ywgląda ten pireniokwy domek ,Piękne zdjęcie zachodu słonca na tle morza.Miło czyta sie artykuły
Dziękuję, a zachód słońca na tle morza jest przepiękny 🙂