W Wilnie spędziłam niecałe 4 dni, więc wielu lokali nie odwiedziłam. Jednak mam trochę inne opinie niż te, które znalazłam w internecie. Dlatego postanowiłam napisać krótki wpis na temat, lokali, w których jadłam, a także opinie, gdzie warto zjeść w Wilnie, a które można sobie darować.
Gabi (Šv. Mykolo g. 6) – warto zajrzeć
Gabi to mój numer jeden wśród restauracji, które odwiedziłam w Wilnie. Wystrój może sprawiać wrażenie, że w lokalu będzie za drogo. Jednak warto do niej zajrzeć i się przekonać, że to nieprawda. Wprawdzie, ceny są trochę wyższe niż w innych, które odwiedziłam, ale nadal przystępne. Poza tym, jedzenie jest bardzo smaczne i warto na nie wydać trochę w więcej pieniędzy. W menu znajdziemy też 2 zestawy dań litewskich, które obejmują cepeliny, zapiekane wiejski kołduny, kiełbaski gospodyni, ziemniaki, marynowane warzywa oraz sosy. Do wyboru mamy dla 2-3 osób za 21 euro lub 3-4 osób za 28 euro. Dzięki temu możemy skosztować kilku potraw w trakcie jednej wizyty. W restauracji poczują się dobrze nawet Polacy, którzy nie znają języków obcych, ponieważ menu jest w litewskim, angielskim oraz polskim. Moim zdaniem jedynym minusem była obsługa, która prawie wcale nie interesowała się klientami.
Forto Dvaras (Pilies g. 16) – przereklamowana
W internecie często polecają restaurację Forto Dvaras. W dodatku, lokal znajduje się pobliżu placu Giedymina, więc trudno tam nie trafić. I właśnie w Forto Dvaras jedliśmy obiad pierwszego dnia i niestety spotkało mnie prawdziwe rozczarowanie. Chciałam zjeść w Wilnie cepelina, w końcu Litwa z tego słynie. Niestety, kelnerka od razu poinformowała mnie, że trzeba bardzo długo czekać. Miałam zamiar poczekać, ale zaczęła mnie zniechęcać, że to aż godzinę. Dlatego zdecydowałam się na placka ziemniaczanego. Już sam jego wygląd rozczarował (nawet sobie darowałam robienia zdjęcia), a smak jeszcze bardziej. W placku nie było w ogóle czuć ziemniaków, tylko jakieś ciasto. To jest o tyle śmieszne, że restauracja w końcu słynie z cepelinów i dań ziemniaczanych – placek ziemniaczany bez ziemniaków? Moim zdaniem słabo. Niestety nie wiem, jak smakują tam cepeliny, ale pewna para zdecydowała się poczekać, mimo że ich kelnerka także zniechęcała i z wyglądały naprawdę kiepsko.
Bernelių Užeiga (Gedimino pr. 19, A. Vienuolio g. 1) – w porządku
Bernelių Užeiga również jest często polecany w internecie. W tym przypadku nie spotkało mnie żadne rozczarowanie, ale zachwytów też nie było. Jadłam cepeliny i danie mi smakowało, ale w Gabi były zdecydowanie lepsze, za to Bernelių Užeiga możemy się spodziewać niższych cen. Dlatego to tego lokalu również warto zajrzeć, tym bardziej, jak się jest w Wilnie przez kilka dni i codziennie chce się odwiedzać różne restauracje. My mieliśmy dodatkową atrakcję, czyli zaczepiającego Litwina, który twierdził, że umie mówić po polsku, a tak naprawdę znał tylko trochę słów. Jednak dzięki temu w czasie obiadu było zabawnie.
