We wtorek zakończył się mój wyjazd do Apulii. Musiałam trochę odpocząć, nadrobić zaległości i wreszcie przyszedł czas na napisanie relacji z tego wyjazdu. Wiele osób uważa, że na podróże trzeba mieć mnóstwo pieniędzy – z tego powodu siedzą w domu i narzekają. Jednak ten wpis będzie doskonałym przykładem na to, iż wcale nie musimy wydawać majątku, żeby zobaczyć wiele pięknych miejsc. Na Apulię padło z dwóch powodów. Po pierwsze udało się znaleźć bardzo tanie bilety z Berlina do Bari (teraz w Ryanairze bez dodatkowych opłat można zabrać ze sobą tylko plecak albo torebkę, ale i tak wyszło 146 zł w 2 strony), a poza tym to piękny, a do tego w miarę ciepły region o tej porze.
Dzień 1
Loty były po południu, a nie było innej opcji jak przyjazd rano do Berlina. Dlatego postawiłam wykorzystać ten czas inaczej niż przesiedlenia pół dnia w oczekiwaniu na samolot. Dojechałam więc do dworca autobusowego zamiast do lotniska i wybrałam się na spacer po centrum miasta. W Berlinie zaskoczyło mnie to, że było bardzo cicho i spokojnie. Jednak nie wiem, czy trafiłam na taki moment, czy po prostu w części do zwiedzania w chłodne dni (wydawało mi się o wiele zimniej niż w Polsce) zawsze tak jest w części turystycznej. Przespacerowałam się i starałam zobaczyć, jak najwięcej, ale musiałam mieć na uwadze, że na lotnisko będę jechać godzinę, więc pilnowałam czasu.


Po spacerze po Berlinie w końcu ruszyłam do lotnisko, żeby dolecieć do głównego celu mojej podróży, czyli Bari. Z lotniska do miasta można dotrzeć na trzy sposoby: pociągiem, autobusem lub autobusem miejskim (nr 16). Osoby, które chcą zaoszczędzić i wydać na bilet tylko 1,50 euro, powinny wiedzieć, że 16 odjeżdża z tego samego miejsca co inne autobusy do Bari, a rozkład jazdy trudno znaleźć.
Dzień 2
Drugiego dnia wybrałam się do Polignano a Mare, które już powoli szykowało się do świąt. Pociągi z Bari do Polignano a Mare kosztują 2,50 euro, a dokładny czas odjazdu można sprawdzić w GoogleMaps. Miałam szczęście, ponieważ w okresie świątecznym wstęp do miasteczka ma być płatny, a ja zdążyłam podziwiać je jeszcze bezpłatne. Polignamo a Mare słynie przede wszystkim z pięknej, ale niewielkiej plaży, która w sezonie niestety jest bardzo zatłoczona. Dlatego cieszę się, że mogłam podziwiać widoki, gdy było tam zupełnie pusto, ponieważ opalanie się w tłumie to żadna frajda.
Z Polignano a Marę pojechałam do Monopoli. Niektórzy blogerzy zachwycali się tą miejscowość, ale na mnie nie wywarła jakiegoś szczególnego wrażenia. Z włoskich miasteczek, które do tej pory widziałam Monopoli wydało mi się najmniej interesujące. Jednak z Polignano a Marę do Monopoli było tylko kilkanaście minut jazdy, a bilet kosztował 1,10 euro, więc warto było je odwiedzić.
Dzień 3
Ten dzień upłynął na zwiedzaniu Bari, dzięki temu można było trochę odpocząć. W dodatku wypadał wtedy Czarny Piątek, więc udało mi się odwiedzić kilka sklepów, ale niestety nie zrobiłam żadnych zakupów. Jednak miałam okazję się przekonać, że popularne sieciówki w każdym miejscu oferują nam to samo, a w niektórych włoskich, niedrogich sklepach można znaleźć ubrania dobrej jakości. Więcej o samym Bari napiszę w kolejnym poście.

Dzień 4
Poprzedniego dnia udało się trochę zregenerować, więc można było ruszać dalej. Tym razem padło na Arbelobello – miejsce, w którym można znaleźć charakterystyczne domki. Bilet kosztował 5 euro, a podróż trwała ponad 2 godziny, gdyż trwa remont torów i na pewnym odcinku zamiast pociągiem jedzie się autobusem zastępczym. Jednak w czasie wizyty w Apulii nie można omijać tej miejscowości. Charakterystyczne domki znajdziemy nie tylko w dwóch większych skupiskach, ale też w różnych miejscach w trakcie spaceru po mieście. Gdybym wybrała się tam jeszcze raz, to na pewno chociaż na jedną noc zatrzymałabym się w takim domku.
Z Arbelobello pojechałam do Locorotondo. Podróż była wyjątkowo krótka, a bilet kosztował jedynie 1,10 euro. Na miejscu trochę mnie zaskoczyło, że stare miasto jest wyjątkowo małe, ale warto było je odwiedzić, ponieważ było naprawdę bardzo ładne.
Dzień 5
Piątego dnia wybrałam się do Matery – jednego z najstarszych miast na świecie, gdzie domy wykute w skale robiły naprawdę imponujące wrażenie. Warto też wiedzieć, że to właśnie tam Mel Gibson kręcił zdjęcia do „Pasji”. Do Matery można dojechać na pociągiem lub autobusem. Pociągi z Bari jeżdżą wczesnym popołudniem, więc zdecydowanie lepiej wybrać autobus. Bilety na niego możemy kupić przez internet lub kiosku, który trudno znaleźć.
Dzień 6
Ostatniego dnia nie było dużo czasu na zwiedzanie, ponieważ o 17.20 miałam lot, a jeszcze trzeba było zjeść obiad i dojechać na lotnisko, więc jedynie wybrałam się na krótki spacer po mieście. Wszystkie noclegi miałam w Bari w Appartamento nie centro storico bari za 268 zł od osoby. Warunki, jak na tę cenę, były naprawdę dobre. Chociaż muszę przyznać, że ciekawym przeżyciem byłaby też wycieczka w czasie, której można nocować w różnych miejscach, a szczególnie w domku w Arbelobello oraz w hotelu wykutym w skale w Materze. Dlatego może jeszcze kiedyś zdecyduję się na kolejny wyjazd do Apulii – tym razem na trochę inną wyprawę.
